- Kretynie.
Szukałem Cię - Alex zrobił ofochaną minę.
-
Wygoniliście mnie! Domagam się
przeprosin Alexy~ – Ostin uśmiechnął się złośliwie pod nosem i pomasował
głowę. Zastanawiał się skąd brunet się tu wziął? Wyrósł spod ziemi?
- Mówiłem
Ci, żebyś się tak do mnie nie zwracał – burknął, a potem się uśmiechnął
kącikiem ust. - Długo nie wracałeś. Kolacyjka czeka na Ciebie, Twój kocyk i
podusia – brązowooki roześmiał się, ale po chwili spoważniał. – Czemu mnie nie
dziwi, że jesteś tu z Jesicą..?
- Twoje
łóżeczko już tęskni – Ostin pokazał mu język. - Spotkałem ją przypadkowo. Zresztą nie będę Ci się spowiadać. Nigdy nie
wątpiliśmy w to, że zostaniesz księdzem – zrobił dumną minę. Alex popukał mu w
głowę, z wyszczerzem, co go zdziwiło.
- Twoje
grzechy zostały odpuszczone, kretynie – wybuchł śmiechem.
- Głupek –
szarooki burknął po nosem z minął jak u wypróżniającego się kota na pustyni.
- Jesica co
on zrobił Ci w łokieć? Dobierał się do
Ciebie? – Alex popatrzył rozbawiony kątem oka na Ostina. Potem złapał
nadgarstek niebieskookiej, aby obejrzeć zadrapanie.
- Przerwałeś
mi… – szatyn prychnął.
- Za ten
suchar daję Ci puchar – brunet wybuchł
śmiechem. Potem spojrzał na niego ciętym wzrokiem. - Zawsze prosisz się o
dostanie w łeb - mruknął pod nosem.
- Wracajmy
już…- warknął. Potem pomógł zejść Jesice. – Wybacz. Myliłem się. Jednak nie wydoroślał.
- Ha! Czyli
mnie obgadywano! Od dzisiaj myjesz podłogi! – mruknął naburmuszony.
- Teraz mam
być Twoim lokajem? Wiem, że z mopem mi do twarzy, ale zapomnij! –
Szatyn zmarszczył brwi.
- Nie, wracajmy do domu.
Dziadek jest zły – uśmiechnął się do dziewczyny i ciągnąc za sobą Ostina udał
się do swojej posiadłości.
***
Blondynka patrzyła w niebo, aby unikać wzroku
ludzi. Poczuła zimne krople na policzku. Rozpadało się. Zatrzymała się przed
blokiem, w którym mieszkała jej przyjaciółka. Podeszła do wejścia do budynku. Wcisnęła numer cztery w domofonie i usłyszała głos Olivii. Wpuściła ją do
środka. Jesica nie korzystała z windy tylko wbiegła po schodach.
Usiadła w pokoju rudowłosej przy łóżku.
Zawiesiła wzrok na suficie i czekała aż Olivia przyniesie jej kakao.
- Masz –
podała jej kubek.
- Dzięki –
niebieskooka uśmiechnęła się. – Wiesz… dostałam ostatnią wiadomość od Matta.
- Jego
ostatni list?
- Mhm.
Pisał, że przyjedzie tak jak wcześniej i wszystko udało mu się pozałatwiać… W
ostatnim zdaniu napisał, że mnie kocha –
dmuchnęła na gorący napój. Kłębek pary zwinął się i odleciał do przodu.
- Gdybyś
miała dostęp do Internetu na pewno dostałabyś tą wiadomość szybciej –
westchnęła, bawiąc się telefonem.
- Nie stać
mnie na nowy sprzęt, przecież wiesz.
- Wiem.
Szkoda, że ta płyta główna wysiadła – odchyliła głowę do tyłu. Zerknęła na
kumpele. – Właściwie to jak dostałaś ten list?
- Alex mi
przyniósł… Czekał na mnie przed moim domem – uśmiechnęła się nieśmiało.
- Och, jak
on się Tobą opiekuje – zielonooka zaśmiała się.
- Co w tym
zabawnego?
- No bo...–
zaczęła mówić przez śmiech. – Wygląda na to, że teraz z nim będziesz sobie
gruchać!
- Daj
spokój… - ja tu cierpię, a Ty swoje -
spojrzała na nią pretensjonalnie.- Między nami nic nie ma, tylko się
kolegujemy. Prawie go nie znam, nic o nim nie wiem…
Po takim czasie na pewno się zmienił, zanim Matt, no wiesz. Poza tym… Szczerzy się jak głupi do sera, a później chodzi tak bardzo ponury. Jak jakaś wielka zagadka – westchnęła patrząc na minę swojej przyjaciółki. – Nie mogę go zrozumieć, w żadnej sposób nie mogę odczytać jego myśli.
Po takim czasie na pewno się zmienił, zanim Matt, no wiesz. Poza tym… Szczerzy się jak głupi do sera, a później chodzi tak bardzo ponury. Jak jakaś wielka zagadka – westchnęła patrząc na minę swojej przyjaciółki. – Nie mogę go zrozumieć, w żadnej sposób nie mogę odczytać jego myśli.
- Ale
przecież jest miły. Sama przecież tak powiedziałaś – uśmiechnęła się
dziecinnie. – Nie możesz wiecznie smucić się brakiem chłopaka. Jestem pewna, że
Matt chciałby Twojego szczęścia.
- Potrzebuję
czasu – wzięła spory łyk kakaa. – Póki co, jeśli chodzi o relacje romantyczne,
to spasuję.
- Zobaczysz
jeszcze, że będziecie razem – prychnęła śmiechem.
Niebieskooka dopiła kakao. Myślała chwilę
nad tym co powiedziała Olivia, pokręciła jeszcze głową i oznajmiła, że będzie
już wracać do domu. Było późno i już nie padało.
Jesica skierowała się do swojego domu. W
jej głowie znowu zagnieździły się wspomnienia o Mattcie. Uśmiechnęła się, kiedy
przypomniało się jej, gdy pierwszy raz chwycił jej rękę. Zawsze miał takie ciepłe
dłonie. Uwielbiała, kiedy obejmował ją w tali i patrzył w oczy. Całował ją tak
delikatnie… Spaliła buraka. Naprawdę za nim tęskniła. Wiedziała, że już nigdy
go nie zobaczy. Nie znała dokładnej daty jego śmierci. Odszedł tak dawno. Alex
wspomniał coś o pół roku... Nagle w jej głowie ukazało się wspomnienie jego
uśmiechu. Blondynka puknęła się w czoło. Głupie wpływy Olivii. Zawsze mieszała
w jej uczuciach. Tak samo było w gimnazjum zanim zaczęła chodzić z Mattem.
Truła jej głowę, że brunet się podoba i chłopak wcale nie ma jej gdzieś, wręcz
przeciwnie. Sprawdziło się, ale… Alex? Nie wyglądało na to, aby on się nią
interesował po tym względem. Po prostu było mu jej szkoda. Westchnęła pod
nosem. Skręciła w uliczkę między kamienicami. To tutaj pierwszy raz rozmawiała
z Alexem. Uśmiechnęła się kiedy pomyślała o tym, jak się przed nim chowała.
Potem na nią długo czekał, gdy uciekła do kawalerki. Zatrzymała się przed swoim
domem. Omal nie zemdlała na widok tego, co było przed nią…
Mycha~
Proszę oto część opowiadania. Dodaję ją jednak wcześniej, bo mam czas. Miłego czytania C: