Ostatnio dużo odsypiam, zwalniam z pisaniem, bo nie mogę znaleźć czasu. Odwieczny problem. Zapisuje niektóre rzeczy na kartce, ale one tak w magiczny sposób znikają. <Ok>
Podsumowując cierpię na bezsenność c': Niech mi się uregulują w końcu godziny snu :< Jestem wyczerpana. Ogólnie to szkoła i problemy. Postaram się ze wszystkim ruszyć. Nadal maszeruje.
Ostatnio tracę grunt pod stopami :I
Marta narysowała postać Alexa. Tak ślicznie. Aw.
Miłego czytania. <3
Kawalerka stała w płomieniach. Strażacy gasili
pożar i wynosili to co udało im się uratować. Klatkę z Jackiem, kilka książek,
dokumenty i pozytywkę… Reszta spowiła się ogniem. Spłonęły także zdjęcia z
Mattem. Co do jednego. Jakiś mężczyzna objął Jesice ramieniem nieudolnie
pocieszając. Jej się tylko chciało płakać. Nie mogła dać upust emocjom, bo dookoła było pełno ludzi. Straciła dom. Co teraz? Ma być
bezdomna? Czy chwycić jakiś karton ze śmietnika i się pod nim schować. Trzymała
w rękach ocalone rzeczy. Z jej myśli wybił ją policjant:
- Czy to
Pani mieszkanie?
- Tak –
blondynka pokiwała głową.
- Zakładam,
że nie było Pani podczas trwania zdarzenia. Także nie wie Pani kto mógłby być
sprawcą – mężczyzna patrzył jak Jesica pokręciła głową. Uśmiechnął się sztywno
i odszedł.
***
Anne czyściła okna. Kiedy spojrzała w dal,
ujrzała dym. Krzyknęła głośno zbiegając po schodach do salonu, gdzie przebywał
Pan Willow z dwoma chłopcami.
- Pożar! –
kobieta ledwo wykrztusiła.
- U nas?! –
starszy pan wstał jak oparzony. – Wezwijcie straż!
- Nie. Dwie
ulice dalej.
- Czemu mnie
straszysz?
- Dwie ulice
dalej? – brunet zmarszczył brwi. Wstał. – Ostin… dwie ulice dalej – szarooki
zrozumiał od razu o co chodzi. Energicznie zerwał się z miejsca i nawet nie mówiąc
gdzie idą, do wrzeszczącego dziadka wyszli z domu.
Gdy Alex z Ostinem tam dobiegli pożar
został ugaszony. Z kawalerki została
tylko ruina. Strażacy zdążyli już odjechać, ludzie, których ciekawiło całe to
zdarzenie, także rozeszli się w swoja stronę. Jesica stała przed pozostałością
swojego domu. W ręce trzymała ocalałe rzeczy z pożaru, klatkę z chomikiem
przytulała do siebie. Alex zrobił zmartwioną minę na jej widok.
- Masz dokąd
pójść? – brązowooki razem z Ostinem stanęli obok blondynki. Jesica oglądnęła
się na nich, widocznie zaskoczona ich obecnością. Po chwili znów spojrzała na
resztki swojego domu.
-Um..dzwoniłam
do rodziców. Mogę u nich zostać. Wyjadę dziś wieczorem – Jesica chciała wymusić
uśmiech. Na jej twarzy pojawił się jednak mały grymas.
- Wyjedziesz?
- Ostin zmarszczył brwi.
- Muszę. Nie
mam gdzie mieszkać. Poszukam czegoś za zarobione pieniądze, ale na razie nie
wystarczy mi na mieszkanie i jedzenie –
niebieskooka przygryzła wargę – Wszystko spłonęło. Nawet ubrania.
- Mogłabyś
pomieszkać chwile u nas. Pan Willow nie będzie miał nic przeciwko – Alex mimo
swoich słów przybrał postawę obojętnego.
Tak naprawdę chciał zatrzymać blondynkę. Za
wszelką cenę. W pewien sposób pomagała mu to wszystko znieść. Już nawet wtedy,
gdy się nie znali. Kiedy mógł tylko obserwować jej postać na zdjęciu. Teraz
było inaczej. Mógł z nią porozmawiać i widzieć jej ruchy. Przyzwyczaił się do
jej obecności.
- Mamy dużo
miejsca! – szatyn pełen entuzjazmu wziął rzeczy od dziewczyny – Pewnie to
ciężkie. Pomogę Ci to donieść.
- Jesteście
tego pewni? Nie chce się nikomu narzucać – Jesica niechętnie dała ocalałości w ręce
chłopaka.
Zaczęło padać. Krople deszczu uderzały o
asfalt. Nikt z nich nie miał przy sobie parasolki. Ostin z Alexem nie pomyśleli o niej, wybiegli nie zwracając uwagi na pogodę. To był błąd. Teraz będą wyglądać jak mokre kurczaki, ale nie przeszkadzało im to. Jesica była ubrana w
spodenki i top. W Kika minut ubranie zdążyło przemoknąć. Chłopcy patrzyli na
nią chwilę, a potem szybkim ruchem odwrócili głowy w bok, gdy spod ubrania
zaczęła przebijać bielizna.
- Tak. Mam nadzieję,
że nie dasz długo się prosić – Alex
ściągnął z siebie bluzę i podał ją blondynce. – Trzymaj. Widzę, że Ci zimno – uśmiechnął się. W rzeczywistości już nie
wiedział gdzie ma spojrzeć.
Jesica popatrzyła na niego przez chwilę. Miło
było zobaczyć ten uśmiech. Ostatnio mało kiedy widniał na jego twarzy. Chłopak
musiał się czymś martwić. Westchnęła ciężko i wzięła od niego bluzę. Trochę
było jej z tym niezręcznie.
- Weźmiemy
Cię siłą. W domu Twoja osoba będzie mile widziana! – Ostin wyszczerzył kły.
Cała ta sytuacja mu się podobała. Miał plany co do dziewczyny. Obmyślił już go
i to jak spędzą czas dziś wieczorem. Zamierzał wyciągnąć stare gry, w które
grał z Alexem i Mattem jak byli jeszcze dziećmi.
- Zgoda! –
Na twarzy niebieskookiej zagościł uśmiech. Brunet na te słowa wyszczerzył się.
Trochę przypominał jej nieżyjącego chłopaka. Momentami ją to smuciło, bo tak by
chciała z nim porozmawiać. Nie było to możliwe. Spojrzała na klatę
brązowookiego. Prezentowała się bardzo dobrze. Koszulka, która była już mokra i
przyległa do jego ciała uwydatniła wyrzeźbione mięśnie. Ostin zauważył to i
nieco się skrzywił. Zrobił taką minę jakby miał zatwardzenie.
Wszyscy ruszyli w stronę domu. Alex zauważył,
że Jesica jest zmęczona. Zaproponował jej, że ją poniesie. O dziwo dziewczyna
się zgodziła. Wziął ją na plecy, a po chwili blondynka zasnęła.
Ostin omawiał z brunetem, co powiedzą
dziadkowi , gdy już dotrą. Nie zapraszają dziewczyn, zwykle one próbują się do
nich dostać, a staruszek twierdzi, że ma
baranie i przychodzą do niego. Później
obaj przez połowę drogi milczeli. Stanęli przed willą. Blondynka przebudziła
się.
- To tutaj –
Ostin uśmiechnął się do niej, gdy zauważył, że dziewczyna otworzyła oczy.
Jesica spojrzała przed siebie. Dom wydawał
się jej bardzo duży. Nie wiedziała, czy ma zwidy, czy nie… Nie wspominali o tym. Poczuła się głupio, bo
mieszkała w takiej małej klitce.
Otworzyła się brama. Staną w niej wysoki
mężczyzna. Miał bardzo poważną minę. Nie odezwał się słowem, nawet wtedy, kiedy
chłopcy go minęli. Małe ozdobne lampy
oświetlały drogę prowadzącą do domu. Było już ciemno i nie dało się wiele
zobaczyć. Alex zaniósł Jesice do domu. Kiedy weszli od razu przywitała ich Anne.
- Panicze
już wrócili. Zaraz zrobię kolację. Przebierzcie się, jesteście cali przemoczeni! –
oznajmiła, a chwilę później zdębiała. Spojrzała na blondynkę, która zeskoczyła
na ziemię. - Panienka przyszła na kolację?
- Ona tutaj
zostaje. Przygotujesz dla niej pościel?
Tym razem ja zrobię kolacje – Alex mówił poważnym tonem. Po chwili w holu rozległ się śmiech jego
kumpla.
- Ale Ty nie
umiesz gotować… Chcesz nasz wszystkich otruć !? – Ostin zrobił zadziorną minę i
powstrzymywał się od rechotu.
- Cicho!
Zrobię jajecznicę. Wiesz przecież, że poprawiłem się w gotowaniu – Alex zrobił
ofochaną minę.
-
Przysiągłem sobie, że nigdy więcej nie zjem Twoich potraw, po tym jak spędziłem
piękne chwile w ubikacji – Szatyn
skrzywił się lekko. W jego głowie
odtworzył się obraz złych wspomnień z gimnazjum. – Aa! Nie chcę tego pamiętać.
- Za to ja nigdy tego nie zapomnę! Udawałeś
twardo, że Ci smakuje – brązowooki roześmiał się. Popatrzył na blondynkę, która
także chichotała.
-Jesica nigdy
nie zgadzaj się na spróbowanie czegokolwiek! – szarooki kiwał głową – On
naprawdę nie ma smykałki do gotowania – jęknął, a Alex zdzielił go w łeb na co ten się
skrzywił. – Głupek! Za prawdę się nie bije!
- Starałem
się. Następnym razem będziesz głodował gdy nie będzie Anne – skrzyżował ręce.
- To ja
przygotuje wszystko. Wy zajmijcie się resztą –Przerwała im Anne. Udała się
szybko do kuchni przygotowywać kolacje.
- Pokaże Ci
pokoje. Wybierzesz sobie jeden. Taki, który Ci odpowiada – Alex zwrócił się do
Jesici. Dziewczyna odebrała swoje rzeczy od szarookiego i
brunet zaprowadził ją na górę. Pokazał kilka pokoi. Ostin opuścił ich i
udał się do swojej meliny. – To już ostatni pokój.
- Ten mi się
najbardziej podoba – Jesica rozglądnęła się bardziej po pomieszczeniu . Było średniej
wielkości. Ściany były koloru liliowego. Po lewej stronie, pod oknem
stało dość duże łóżko. Po prawej bardzo ładne meble. Za szklanymi drzwiczkami
szaf było wiele różnych książek. Na jednej z komód stała kolekcja porcelanowych
lalek. Na ścianie wisiały obrazy
przedstawiające martwą naturę, a na jednej z nich był namalowany gepard. Cały
pokój wyglądał na przytulny i kobiecy. Blondynka uśmiechnęła się lekko i
spojrzała ponownie na Alexa. – Mieszkał
tu ktoś wcześniej?