Nareszcie wakacje, choć przyjaciółka płacze, że już tęskni, ale minęło tylko kilka dni od piątku..O.O
Ten tydzień był zwariowany licząc tam tą sobotę i niedzielę. Pojechałam na koncert z kuzynką, cieszę się, że mogłam z nią spędzić czas, brakowało mi tego. Mieszkałam z nią dwa dni. Gdy wróciłyśmy na chwile z koncertu, bo one trwały od soboty, a i tak czekałyśmy na ten najlepszy, położyłam się na łóżku, ona na drugim i usnęłyśmy, obudziłam się coś koło 1 w nocy, a zaraz wszystko się skończyło, nie budziłam jej, ale nie rozłożyłyśmy łóżka, a ona spała na połowie, więc spałam z Arturem..(takim małym brzdącem), kuzynka chciała zrobić nam zdjęcia, bo podobno słodko to wyglądało..xD A wracając do koncertu to grał Enej, stałyśmy blisko sceny, był tłum, gorąco, ale chciałam zobaczyć wykonawce, lubię go. To tak w skrócie, wracałyśmy już z niego, bo jutro szkoła, w której nie byłam, bo nie dałam rady. Miałyśmy nie wracać ,ale kuzynki mama jest straszna, wolałyśmy nie ryzykować..xD Ciągnęła mnie za rękę, bo byśmy się zgubiły, mijałyśmy chłopaków,a za chwilę ktoś krzyczy piękna jesteś! Rozglądam się, to chyba do mnie, pomachałam i uciekłyśmy. Nie było czasu. Miło, że ktoś tak mówi, bo mam niską samoocenę ._.
Kolega wydał na nas bardzo dużo pieniędzy, jeździłyśmy na gokartach. Już nigdy nie dam kuzynce prowadzić..Q>Q xD Była też taka zabawa, trzeba było strącić wszystkie puszki, chciałyśmy wygrać miśka, ale żadna z nas nie strąciła ich wszystkich ;__;
Wiecie jestem wesoła..wydarzyła się taka miła rzecz. Zdałam sobie sprawę, że kocham tą osobę, wspierała zawsze mnie swoja osobą, słowami, umiała doradzić. Ja raczej nie mam takiego talentu, boje się zawsze, że źle powiem i ktoś ucierpi ._. Dzięki tej osobie uśmiecham się sama do siebie jak głupia i mam ochotę wszystkich tulić. W końcu czuję, że jest dobrze i jakoś czuję się bezpieczna. Wszystko co złe minęło, wiem że kiedyś to wróci, ale teraz trzeba cieszyć się teraźniejszością. Nawet nie wiem skąd tyle u mnie optymizmu..x3 Poza tym chce, żeby ta osoba była wesoła, będę do tego dążyć!..*^*
Wybaczcie za opóźnienia..Byłam pochłonięta innymi sprawami. Powiem Mrówce, żeby też tu coś napisała. Ano dodam drugą część opowiadania...c:(Nie wiem kiedy..xD.) Udanych wakacji Pyśki!..:3
Mycha~
niedziela, 30 czerwca 2013
sobota, 15 czerwca 2013
Mycha Czwarta.
Mam mnóstwo energii. W końcu się wyspałam, bo w tym tygodniu spałam tylko po 6 godzin. Wstałam po 12, bo musiałam wysprzątać dom. Jest dzisiaj taki słoneczny dzień, powygrzewam się na słońcu jak kot. Nie pisałam przez ten tydzień, bo w tym tygodniu wystawiają oceny i staram się powyciągać na lepsze. Obmyślam plan na wakacje, najpierw praca, później czas dla siebie. Nie chce całe wolne dni przesiedzieć w domu, chce mieć wspomnienia, a gdy wrócę do szkoły poopowiadać innym jak było. Będę za nimi tęsknić, to aż 2 miesiące bez klasy, może spotkamy się, ale to nie jest pewne, bo mieszkamy od siebie daleko. Ten rok szkolny będzie inny, wiele nowych przedmiotów. Wybrałam rozszerzoną biologię i wos. Angielski nie. Bałam się, że będę miała ze straszną nauczycielką, która nas uczy tego przedmiotu. Teraz pójdę do ogrodu i pomyślę nad dalszą częścią opowiadania. Jestem przeziębiona, bo wczoraj wybrałam się na wycieczkę rowerem z koleżankami, przejechałyśmy może 10 km. Myślałam, że dzisiaj będę miała zakwasy, ale nie. Bardziej idzie choroba i weekend spędzony w łóżku. Chce jeszcze zrobić coś wesołego, tą energię wytracić na coś. I mam ochotę wszystkich wyściskać, lubię taki stan. Więcej wtedy czasu poświęcam dla ludzi, teraz słychać ich za oknem. Każdy coś robi. Ja też muszę oddać komputer i wyjść. Ten tydzień był bardziej smutny, bo tyle osób w szkole, ale kuzynka jeździ po szpitalach i się martwię. Brakowało mi czegoś, siedziałam w ławce patrząc w okno przez 3 ostatnie dni. We wtorek był u nas dzień sportu przełożony z tam tego tygodnia, ponieważ była burza. Podobało mi się, nasza klasa zajęła pierwsze miejsce ze wszystkich konkurenci, a puchar dostała inny klasa dlatego że wygrała tylko w siatkę. Dyrektor ich bardzo lubi. To tylko puchar. Ma się jeszcze wspaniałe wspomnienia, których nikt nie zabierze. Powiem może jakie. Wychodziłam z sali gimnastycznej, bo oglądaliśmy film i zatrzymał mnie taki chłopak. Usiadłam z nim na ławce. Wszyscy od razu nas zauważyli i przyglądali się, a na drugi dzień wszyscy wypytywali. Ja starałam się go słuchać, ale za bardzo byłam zamyślona. Koleżanki stwierdziły, że fajnie robiłam tup tup nogami. Roześmiałam się. Jeszcze jak z nim siedziałam to usłyszałam od takich chłopaków, że jeden będzie zazdrosny. Nie było go z nimi, ale znam go, bo często rozmawialiśmy na długich przerwach. Mruknęłam tylko trudno. E tam, nie o tym mówmy.
Miły jest, ale staram się nie zwracać uwagi na chłopaków. Nie podoba mi się. Nic na siłę. Za jednym mi się tęskni, ale go nie ma i nie wróci. Ech...
Ano dzięki, że w ogóle ktoś to czyta..<3 I postanowiłam, że pójdę jeszcze na rolki zanim do końca zachoruję i będę zmuszona siedzieć w domu. Kocham czerwiec, bo są truskawki. I kochane koktajle. Ano co najważniejsze arbuzy! Moja dieta jakoś idzie, ćwiczenia. Chce schudnąć i powrócić do tej wagi przez zimą. Nie to, że jestem gruba, ale mam obsesje na tym punkcie. Dobra kondycja i dobry wygląd.
Cały czas uśmiecham się sama do siebie, ten stan jest wspaniały. Zrobię rysunki, jeszcze zdążę je oddać. Poza tym nauczycielka chciała wywiesić je na wystawię. Każdy ma coś dać. Uwielbiam tą nauczycielkę, zwykle jakoś za nimi nie przepadam. Tam ta jest miła i garnie do siebie ludzi. To tyle.
Mycha~
Miły jest, ale staram się nie zwracać uwagi na chłopaków. Nie podoba mi się. Nic na siłę. Za jednym mi się tęskni, ale go nie ma i nie wróci. Ech...
Ano dzięki, że w ogóle ktoś to czyta..<3 I postanowiłam, że pójdę jeszcze na rolki zanim do końca zachoruję i będę zmuszona siedzieć w domu. Kocham czerwiec, bo są truskawki. I kochane koktajle. Ano co najważniejsze arbuzy! Moja dieta jakoś idzie, ćwiczenia. Chce schudnąć i powrócić do tej wagi przez zimą. Nie to, że jestem gruba, ale mam obsesje na tym punkcie. Dobra kondycja i dobry wygląd.
Cały czas uśmiecham się sama do siebie, ten stan jest wspaniały. Zrobię rysunki, jeszcze zdążę je oddać. Poza tym nauczycielka chciała wywiesić je na wystawię. Każdy ma coś dać. Uwielbiam tą nauczycielkę, zwykle jakoś za nimi nie przepadam. Tam ta jest miła i garnie do siebie ludzi. To tyle.
Mycha~
poniedziałek, 10 czerwca 2013
Zaczarowana Szkatułka. Rozdział I.
Moje opowiadanie... Może Wam się spodoba.. ^^
I
Taki mały, niby niewinny przedmiot, a jak bardzo zmienił
moje życie... Znalazłam go w środku lasu, miejsca, gdzie często przebywałam. Z
początku nie wiedziałam, co to jest. Kiedy wyciągnęłam rękę i chwyciłam mały,
kwadratowy przedmiot, pomyślałam, że to zwykłe pudełko, z którego ktoś coś
wyjął a opakowanie porzucił w lesie. Cóż… myliłam się… Ale zacznijmy od
początku..
Jestem Lucy Stone. Mieszkam wraz z rodzicami i psem w małym domku na wsi. Znaczy się… Tylko ja wiem o tym psie. Kiedyś znalazłam go na skraju lasu, jakieś pięćset metrów od naszego domu. Mocno krwawił. Miał rozdartą skórę na boku, jakby co najmniej jakiś tygrys się na niego rzucił. Podeszłam do niego, ale nie miałam nic, czym mogłabym mu pomóc czy opatrzyć ranę. Rzuciłam się więc biegiem do domu i powiedziałam o nim rodzicom. Oni podeszli do tego jak do normy życiowej. W ogóle nie przejęli się, że jakieś zwierze może tam właśnie umierać. Zdenerwowałam się mocno i sama postanowiłam mu pomóc. Pobiegłam do kuchni po miseczkę i kilka kawałków kiełbasy, a następnie na górę do swojej łazienki. Wyjęłam bandaże i trzy butelki wody, w których zawsze trzymałam chłodną wodę do podlewania swoich kwiatków. Wpakowałam to wszystko do siatki i wybiegłam z domu niezauważona. Z resztą, nikt nigdy nie zwracał na mnie uwagi i nikogo nie interesowało gdzie znikam na cały dzień. Ważne było, że zawsze wracałam przed kolacją i na obiady. Biegłam ile sił w nogach modląc się, żeby ten pies wytrzymał do mojego powrotu. Po paru chwilach go zobaczyłam. Podbiegłam do niego i odkręcając jedną butelkę próbowałam oczyścić ranę. Kiedy już większość krwi spłynęła zauważyłam, gdzie jest rozcięcie. Rozwinęłam bandaż i zaczęłam go nim owijać. Kiedy skończyłam resztę wody z butelki wylałam do miseczki. Podłożyłam ją psu do pyska, a ten delikatnie zaczął chlipać, jakby nie miał nawet siły wyciągać języka. Nie mogłam nic więcej zrobić, więc tylko wylałam tam resztę wody z pozostałych butelek i położyłam obok kiełbasę. Przychodziłam do niego codziennie (nie mogłam go niestety wziąć do domu, rodzice myśleli, że dawno zdechł, poza tym w życiu by się nie zgodzili na zwierzę) opatrując ranę i przynosząc świeżą wodę i jedzenie, a on z dnia na dzień coraz bardziej zdrowiał i przyzwyczajał się do mnie. Tak oto zdobyłam nowego przyjaciela, a raczej przyjaciółkę, którą nazwałam Maślanka.
A więc mieszkam z rodzicami i psem (mniej więcej). Mam dwanaście lat, a już stałam się (tak jakby) psim chirurgiem. Chodzę do piątej klasy, znaczy się pójdę, ale na razie cieszę się wakacjami i chwilą spokoju od tych ciągłych hałasów i siedzeniu bez przerwy w czterech ścianach. Teraz mogę się cieszyć świeżym powietrzem, pięknymi kwiatami rosnącymi na polach, ćwierkaniem ptaków w lesie i zabawą z nową przyjaciółką.
Pewnego słonecznego dnia, kiedy bawiłam się z Maślanką w lesie w berka, coś błysnęło w trawie. Cofnęłam się i zaczęłam wypatrywać, gdzie to jest. Słońce ponownie odbiło się od przedmiotu i błysnęło mi po oczach.
- Maślanka! – zawołałam psa. – Maślanka! Chodź, znalazłam coś!
Pies posłusznie przybiegł zadowolony merdając ogonem i potruchtał za mną w stronę dziwnych błysków.
- Jak myślisz, co to może być? – spytałam piaskową labradorkę, stając przed znaleziskiem, a ona w odpowiedzi tylko przekrzywiła głowę patrząc podejrzanie na przedmiot i cicho burcząc.
- Oj, tylko mi nie warcz. Przecież to…- sięgnęłam ręką po znalezisko obracając je w palcach. -… jakieś zwykłe pudełko.
Obracałam pudełeczko to w jedną to w drugą stronę szukając czegoś ciekawego.
- Patrz! Można to otworzyć. – powiedziałam do Maślanki siadając na trawie i otwierając drewniany kartonik. Pies usiadł obok mnie i zaczął je obwąchiwać nadal z podejrzaną miną. W środku była jakaś czerwona poduszka, a na niej szklana kuleczka mieniąca się różnymi kolorami, jak tęcza. Próbowałam ją wyjąć, ale to na nic. Widać była mocno przyklejona.
- Eh, ani drgnie! Jak myślisz, co to takiego może być? I czemu ktoś to tu wyrzucił? – spojrzałam na psa spodziewając się jakiegoś gestu, burknięcia, szczeknięcia, czy chociaż zamerdania ogonem, ale ona tylko siedziała z przekrzywioną głową ciągle patrząc na znalezisko.
- No cóż… - powiedziałam wstając, otrzepując spodnie z pisaku i chowając szkatułkę do kieszeni. – Trzeba to będzie rozszyfrować, ale to później. Na razie czas wznowić grę. A więc…. Berek! – tyknęłam psa i zaczęłam uciekać ze śmiechem, a ta szczeknęła na powrót zadowolona i rzuciła się za mną biegiem.
Wieczorem, kiedy pożegnałam się już z Maślanką, zjadłam niechętnie kolacje przygotowaną przez mamę i leżałam na łóżku w pokoju poczułam coś ciepłego w kieszeni. Przypomniałam sobie, że włożyłam tam tą szkatułkę, którą znalazłam w lesie. Wyciągnęłam ją z kieszeni, i otworzyłam. Kulka, która tam się znajdowała teraz rozświetlała cały pokój różnorodnymi kolorami. Na dodatek biło z niej ogromne ciepło. Wpatrywałam się w nią przez chwilę myśląc, czemu tak się dzieje, a kiedy złapałam kulkę… wyciągnęłam ją.
- Ha! – krzyknęłam z niedowierzaniem. Mimo, iż biło z niej ogromne ciepło, kiedy trzymałam ją w dłoni była zimna. Zmarszczyłam brwi w zamyśleniu.
- Czym Ty jesteś… - mruknęłam pod nosem obracając kulkę w palcach. Po chwili w środku niej zaczęło się coś dziać… Coś jakby… Jakby w środku niej zaczęły kształtować się jakieś obrazy. Przybliżyłam twarz, aby lepiej je widzieć. Zobaczyłam tam jakąś dziewczynę, chyba w moim wieku. Miała rude włosy i zielone oczy, z których kapały łzy. Biegła przez las, z którego właśnie niedawno wróciłam. Po chwili zatrzymała się, klęknęła chowając zapłakaną twarz w dłoniach i zaczęła głośniej szlochać. Wydawało się, że siedziała tam całkiem długo, gdyż słońce prześwitujące pomiędzy liśćmi drzew zaczęło niknąć. Kiedy niebo było już mocno pomarańczowe, wstała i z wściekłością rzuciła pudełko na ziemię, po czym odbiegła daleko przed siebie, a obraz zaczął blaknąć, aż całkiem zniknął.
Wpatrywałam się osłupiała w kulkę, jakby czekając na ciąg dalszy. Kim była ta dziewczyna? Nigdy wcześniej jej nie widziałam. Dlaczego płakała? I z jakiego powodu z taką furią wyrzuciła tą szkatułkę? Westchnęłam cicho przecierając ręką oczy i myśląc, że to, co właśnie zobaczyłam przyniosło mi więcej pytań, niż odpowiedzi. Nadal jednak nie wiedziałam, czym jest to dziwne pudełko. Schowałam je pod łóżko i przewróciłam się na bok powoli odpływając w krainę snów.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Mrówka ~
Jestem Lucy Stone. Mieszkam wraz z rodzicami i psem w małym domku na wsi. Znaczy się… Tylko ja wiem o tym psie. Kiedyś znalazłam go na skraju lasu, jakieś pięćset metrów od naszego domu. Mocno krwawił. Miał rozdartą skórę na boku, jakby co najmniej jakiś tygrys się na niego rzucił. Podeszłam do niego, ale nie miałam nic, czym mogłabym mu pomóc czy opatrzyć ranę. Rzuciłam się więc biegiem do domu i powiedziałam o nim rodzicom. Oni podeszli do tego jak do normy życiowej. W ogóle nie przejęli się, że jakieś zwierze może tam właśnie umierać. Zdenerwowałam się mocno i sama postanowiłam mu pomóc. Pobiegłam do kuchni po miseczkę i kilka kawałków kiełbasy, a następnie na górę do swojej łazienki. Wyjęłam bandaże i trzy butelki wody, w których zawsze trzymałam chłodną wodę do podlewania swoich kwiatków. Wpakowałam to wszystko do siatki i wybiegłam z domu niezauważona. Z resztą, nikt nigdy nie zwracał na mnie uwagi i nikogo nie interesowało gdzie znikam na cały dzień. Ważne było, że zawsze wracałam przed kolacją i na obiady. Biegłam ile sił w nogach modląc się, żeby ten pies wytrzymał do mojego powrotu. Po paru chwilach go zobaczyłam. Podbiegłam do niego i odkręcając jedną butelkę próbowałam oczyścić ranę. Kiedy już większość krwi spłynęła zauważyłam, gdzie jest rozcięcie. Rozwinęłam bandaż i zaczęłam go nim owijać. Kiedy skończyłam resztę wody z butelki wylałam do miseczki. Podłożyłam ją psu do pyska, a ten delikatnie zaczął chlipać, jakby nie miał nawet siły wyciągać języka. Nie mogłam nic więcej zrobić, więc tylko wylałam tam resztę wody z pozostałych butelek i położyłam obok kiełbasę. Przychodziłam do niego codziennie (nie mogłam go niestety wziąć do domu, rodzice myśleli, że dawno zdechł, poza tym w życiu by się nie zgodzili na zwierzę) opatrując ranę i przynosząc świeżą wodę i jedzenie, a on z dnia na dzień coraz bardziej zdrowiał i przyzwyczajał się do mnie. Tak oto zdobyłam nowego przyjaciela, a raczej przyjaciółkę, którą nazwałam Maślanka.
A więc mieszkam z rodzicami i psem (mniej więcej). Mam dwanaście lat, a już stałam się (tak jakby) psim chirurgiem. Chodzę do piątej klasy, znaczy się pójdę, ale na razie cieszę się wakacjami i chwilą spokoju od tych ciągłych hałasów i siedzeniu bez przerwy w czterech ścianach. Teraz mogę się cieszyć świeżym powietrzem, pięknymi kwiatami rosnącymi na polach, ćwierkaniem ptaków w lesie i zabawą z nową przyjaciółką.
Pewnego słonecznego dnia, kiedy bawiłam się z Maślanką w lesie w berka, coś błysnęło w trawie. Cofnęłam się i zaczęłam wypatrywać, gdzie to jest. Słońce ponownie odbiło się od przedmiotu i błysnęło mi po oczach.
- Maślanka! – zawołałam psa. – Maślanka! Chodź, znalazłam coś!
Pies posłusznie przybiegł zadowolony merdając ogonem i potruchtał za mną w stronę dziwnych błysków.
- Jak myślisz, co to może być? – spytałam piaskową labradorkę, stając przed znaleziskiem, a ona w odpowiedzi tylko przekrzywiła głowę patrząc podejrzanie na przedmiot i cicho burcząc.
- Oj, tylko mi nie warcz. Przecież to…- sięgnęłam ręką po znalezisko obracając je w palcach. -… jakieś zwykłe pudełko.
Obracałam pudełeczko to w jedną to w drugą stronę szukając czegoś ciekawego.
- Patrz! Można to otworzyć. – powiedziałam do Maślanki siadając na trawie i otwierając drewniany kartonik. Pies usiadł obok mnie i zaczął je obwąchiwać nadal z podejrzaną miną. W środku była jakaś czerwona poduszka, a na niej szklana kuleczka mieniąca się różnymi kolorami, jak tęcza. Próbowałam ją wyjąć, ale to na nic. Widać była mocno przyklejona.
- Eh, ani drgnie! Jak myślisz, co to takiego może być? I czemu ktoś to tu wyrzucił? – spojrzałam na psa spodziewając się jakiegoś gestu, burknięcia, szczeknięcia, czy chociaż zamerdania ogonem, ale ona tylko siedziała z przekrzywioną głową ciągle patrząc na znalezisko.
- No cóż… - powiedziałam wstając, otrzepując spodnie z pisaku i chowając szkatułkę do kieszeni. – Trzeba to będzie rozszyfrować, ale to później. Na razie czas wznowić grę. A więc…. Berek! – tyknęłam psa i zaczęłam uciekać ze śmiechem, a ta szczeknęła na powrót zadowolona i rzuciła się za mną biegiem.
Wieczorem, kiedy pożegnałam się już z Maślanką, zjadłam niechętnie kolacje przygotowaną przez mamę i leżałam na łóżku w pokoju poczułam coś ciepłego w kieszeni. Przypomniałam sobie, że włożyłam tam tą szkatułkę, którą znalazłam w lesie. Wyciągnęłam ją z kieszeni, i otworzyłam. Kulka, która tam się znajdowała teraz rozświetlała cały pokój różnorodnymi kolorami. Na dodatek biło z niej ogromne ciepło. Wpatrywałam się w nią przez chwilę myśląc, czemu tak się dzieje, a kiedy złapałam kulkę… wyciągnęłam ją.
- Ha! – krzyknęłam z niedowierzaniem. Mimo, iż biło z niej ogromne ciepło, kiedy trzymałam ją w dłoni była zimna. Zmarszczyłam brwi w zamyśleniu.
- Czym Ty jesteś… - mruknęłam pod nosem obracając kulkę w palcach. Po chwili w środku niej zaczęło się coś dziać… Coś jakby… Jakby w środku niej zaczęły kształtować się jakieś obrazy. Przybliżyłam twarz, aby lepiej je widzieć. Zobaczyłam tam jakąś dziewczynę, chyba w moim wieku. Miała rude włosy i zielone oczy, z których kapały łzy. Biegła przez las, z którego właśnie niedawno wróciłam. Po chwili zatrzymała się, klęknęła chowając zapłakaną twarz w dłoniach i zaczęła głośniej szlochać. Wydawało się, że siedziała tam całkiem długo, gdyż słońce prześwitujące pomiędzy liśćmi drzew zaczęło niknąć. Kiedy niebo było już mocno pomarańczowe, wstała i z wściekłością rzuciła pudełko na ziemię, po czym odbiegła daleko przed siebie, a obraz zaczął blaknąć, aż całkiem zniknął.
Wpatrywałam się osłupiała w kulkę, jakby czekając na ciąg dalszy. Kim była ta dziewczyna? Nigdy wcześniej jej nie widziałam. Dlaczego płakała? I z jakiego powodu z taką furią wyrzuciła tą szkatułkę? Westchnęłam cicho przecierając ręką oczy i myśląc, że to, co właśnie zobaczyłam przyniosło mi więcej pytań, niż odpowiedzi. Nadal jednak nie wiedziałam, czym jest to dziwne pudełko. Schowałam je pod łóżko i przewróciłam się na bok powoli odpływając w krainę snów.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Mrówka ~
Pozytywka: Rozdział I, cz.1
Tak jak obiecałam dodaje opowiadanie..Eto miłego czytania~ :>
Mycha~
I
Był słoneczny dzień.
Słonce przygrzewało okropnie, w końcu to pora letnia. Dziewczyna
przez jedną z uliczek maszerowała ubrana w nietypowy strój
owieczki. Ludzie wlepiali w nią wzrok, nie przejmowała się, była
przyzwyczajona do dziwnych sytuacji, choć nie lubiła zwracać na
siebie zbytniej uwagi. Mimo wszystko miała wrażenie, że ktoś ją
bacznie obserwuje, rozglądnęła się, ale nie zauważyła nikogo
podejrzanego, po chwili jednak spostrzegła, że na jednej z ławek
jest czarnowłosy chłopak. Wbił w nią swój wzrok. Przez chwilę,
przez głowę przeszły jej głupie myśli, że to jakiś erotoman
czystej krwi. Strząsnęła lekko głową i nie zwracają uwagi na
swoje głupie przypuszczenia, udała się dalej. Skręciła w wąską
uliczkę między kamienicami. Niektóre były już opuszczone,
zrujnowane, ale były też zamieszkane. Nowi właściciele
remontowali je. Blondynka dobrze znała to miejsce, gdyż często
bywała tu na spacerach. Uliczki były puste, żadnej żywej duszy.
Ludzie powychodzili z domów do różnych miejsc w mieście.
Usłyszała za sobą kroki, oglądnęła się i zobaczyła tego
samego chłopaka z wcześniej. Myśli, że to jakiś niewyżyty
zboczeniec wróciły. Przyśpieszyła kroku, ale nie było miejsca
gdzie można było się schować. W końcu trafiła na klatkę
schodową przy jednych z drzwi i za nią się ukryła. Brunet jednak
nie zrezygnował i stanął po drugiej stronie schodów.
- I tak Cię widzę –
chłopak roześmiał się. Blondynka wychyliła się za barierki
- Tak? - mruknęła mrugając
swoimi niebieskimi oczyma. Mogła się mu teraz przyjrzeć. Był
całkiem przystojny. Miał jasno brązowe oczy i ciemne, niemalże
czarne włosy. Na jego twarzy widniał głupkowaty uśmiech. -
Dlaczego za mną idziesz i czego chcesz?!
- Spokojnie. Chciałem się
tylko przywitać – zrobił krok w jej stronę
- Żadna normalna osoba nie
śledzi tyle drogi kogoś, żeby się przywitać – burknęła na
niego, a on tylko wyszczerzył swoje białe zęby i spojrzał na nią
zadziornie.
- Boisz się mnie?
- Nie. Gdybym się bała aż
tak bardzo, to zamiast się tu schować uciekałabym na ślepo dalej
– zmieszała się.
- Bez obaw! I tak bym Cię
dogonił – uśmiechnął się wrednie.
- Wiedziałam, że gnają do
mnie sami zboczeńcy – mrugnęła pod nosem. Według niej szczerzył
się jak idiota, powinien reklamować pastę do zębów. Nie wydał
się jednak niebezpieczny, więc wyszła z ukrycia.
- Co?
- Nic...
- Wypraszam sobie nie jestem
żadnym zboczeńcem! - nadął policzki jak małe dziecko.
- Skoro słyszałeś to po
co pytasz? - chłopak jednak w odpowiedzi na to się tylko roześmiał.
Jego rozbawienie przebrały wibracje telefonu w kieszeni. Wyciągnął
komórkę i chwilę patrzył na wyświetlacz.
- Przepraszam, muszę
odebrać – odwrócił się do niej bokiem i wydał się być
nerwowy. Niebieskooka ze względu na dobre wychowanie nie chciała
podsłuchiwać o czym rozmawia, ale mimo wszystko ciekawość
wygrała. Usłyszała jak mówi pod koniec konwersacji, że znalazł
dziewczynę, ale dopiero zamierza wszystko jej wytłumaczyć. Zaczęła
się zastanawiać dlaczego jej szukał, w końcu poza nią nikogo
innego tu nie było. Brunet znów odwrócił się w jej stronę,
chowając telefon do kieszeni. - Już..
- Ty..dlaczego mnie szukasz?
- lekko zadrżała, kiedy jego wyraz twarzy minimalnie spoważniał.
- Spokojnie wszystko Ci
opowiem od początku jednak to nie jest odpowiednie miejsce na
rozmowę. Chodź, usiądziemy w parku albo w kawiarni. - skierował
nieśmiało rękę w jej stronę.
- Zgoda tylko muszę się
przebrać, bo tam w tym stroju będzie mi bardziej gorąco.
- A tak właściwie... -
parsknął ze śmiechu pod nosem. Dlaczego masz strój owcy?
- W szkole było dziś
przestawienie, a ja dostałam rolę owcy. Na moje normalne ciuchy
koleżanka wylała sok wiśniowy, dlatego wolałam iść w tym –
odparła lekko zawstydzona. - Wybacz...Pójdę się przebrać. Nie
ruszaj się stąd – on kiwnął głową, a blondynka
pobiegła prosto do kawalerki, w której mieszkała.
Brunet pogrążył się
w swoich myślach. W końcu ją znalazł. Sięgnął do tylnej
kieszeni i wyciągnął stare zdjęcie, na którym widniała
dziewczyna. Stwierdził, że wyładniała. Różniła się od osoby
na fotografii, ale i tak udało mu się ją rozpoznać. Usiadł pod
jedną ze ścian kamienic, uśmiechając się blado i wpatrywał się
w zdjęcie.
- Znalazłem ją...Matt –
mruknął do siebie. - Była dla Ciebie wszystkim, a
teraz...zostawiłeś mnie w trudnej sytuacji – westchnął i
spojrzał na dwóch chłopców wychodzących z jednych drzwi
kamienicy.
Mycha~
niedziela, 9 czerwca 2013
Hejo... :3
Hej Wszystkim.. :3
Wybaczcie, że mnie nie było.. Jakoś... nie miałam na nic ochoty... Miałam taką... chwilę załamania i depresji.. Nie chciałam tu wchodzić i Wam smęcić, więc zrobiłam sobie parę dni wolnego, na poukładanie wszystkiego.. Jeszcze raz przepraszam.
No więc ten... Ostatnio jakoś wszystkie dni miałam zawalone. Cały czas jakieś poprawy, żeby mieć lepsze oceny i takie tam. Zaczęłam we wtorek robić z kolegą plakat na Fizykę.. Robiliśmy ok. dwóch godzin, od 18:30 do 20 coś i napisaliśmy tylko "Prawo Pascala" na środku... xd Jeszcze jak rodzice wrócili do domu to zaczęli mi Go męczyć... Q>Q I co gorsza, wróciła przezwisko z dzieciństwa: "Zięciu" xd Oni mnie kiedyś wykończą... .w."
A przez weekend zrobiłam z dziewczynami dni odchudzania. Od piątku uczą mnie jeździć na rolkach i coraz lepiej mi idzie! ^^ W piątek gruchnęłam na tyłek, a Wiktoria mówiła, że tańczyłam Kankana... xD A w sobotę jakoś się trzymałam :3 Potem wieczorami chodziłyśmy na dwie godziny albo dłużej na trampolinę. Tam to się dopiero upociłyśmy.. Q.Q Ale chociaż schudłam! xD
Tyle, że dzisiaj rodzice na obiad kupili sobie po Dużym, a mi Małym Kubku ( to takie coś, w czym jest kebab, surówka i frytki z sosami ), potem poszliśmy do Italii na lody. Takie wielkie puchary zamówiliśmy *O* No i zaraz po nich jeszcze gofry >.> Się obżarłam... Ale to co, zrzucę wszystko po szkole, jak się spotkam z koleżankami xD
No dobrze.. Wiecie co? Od kilku dni myślę, czy by nie dodać opowiadania... I skoro Mycha dodaje, to ja może też..? Nie jest rewelacyjne, bo nie potrafię pisać, ale... jakoś się trzyma... Powiedzmy.. ^^" Z resztą sami ocenicie.. :3
No nie ważne, to ja się żegnam. Miłego dnia, który już dobiega końca, wszystkim! ^^
Mrówka ~
Wybaczcie, że mnie nie było.. Jakoś... nie miałam na nic ochoty... Miałam taką... chwilę załamania i depresji.. Nie chciałam tu wchodzić i Wam smęcić, więc zrobiłam sobie parę dni wolnego, na poukładanie wszystkiego.. Jeszcze raz przepraszam.
No więc ten... Ostatnio jakoś wszystkie dni miałam zawalone. Cały czas jakieś poprawy, żeby mieć lepsze oceny i takie tam. Zaczęłam we wtorek robić z kolegą plakat na Fizykę.. Robiliśmy ok. dwóch godzin, od 18:30 do 20 coś i napisaliśmy tylko "Prawo Pascala" na środku... xd Jeszcze jak rodzice wrócili do domu to zaczęli mi Go męczyć... Q>Q I co gorsza, wróciła przezwisko z dzieciństwa: "Zięciu" xd Oni mnie kiedyś wykończą... .w."
A przez weekend zrobiłam z dziewczynami dni odchudzania. Od piątku uczą mnie jeździć na rolkach i coraz lepiej mi idzie! ^^ W piątek gruchnęłam na tyłek, a Wiktoria mówiła, że tańczyłam Kankana... xD A w sobotę jakoś się trzymałam :3 Potem wieczorami chodziłyśmy na dwie godziny albo dłużej na trampolinę. Tam to się dopiero upociłyśmy.. Q.Q Ale chociaż schudłam! xD
Tyle, że dzisiaj rodzice na obiad kupili sobie po Dużym, a mi Małym Kubku ( to takie coś, w czym jest kebab, surówka i frytki z sosami ), potem poszliśmy do Italii na lody. Takie wielkie puchary zamówiliśmy *O* No i zaraz po nich jeszcze gofry >.> Się obżarłam... Ale to co, zrzucę wszystko po szkole, jak się spotkam z koleżankami xD
No dobrze.. Wiecie co? Od kilku dni myślę, czy by nie dodać opowiadania... I skoro Mycha dodaje, to ja może też..? Nie jest rewelacyjne, bo nie potrafię pisać, ale... jakoś się trzyma... Powiedzmy.. ^^" Z resztą sami ocenicie.. :3
Mysiu... Wszystkiego naj Ci życzę :3 Przepraszam za wszystko... Nie chciałam Cię martwić.. ._. Mam nadzieję, że już będzie między nami okay, nie lubię się z Tobą kłócić... Ale.. No, jeszcze raz wszystkiego Najlepszego Kochanie <3
Prezent wyślę Ci pocztą, ale musisz mi podać dokładny adres, no i może być trochę spóźniony.. ^^" Ta poczta polska... xDNo nie ważne, to ja się żegnam. Miłego dnia, który już dobiega końca, wszystkim! ^^
Mrówka ~
Mycha Trzecia.
Mam dla was świetną wiadomość..powiedzmy..c: Dodam jutro pierwszą część opowiadania, którą napisałam. Wiem długo czekaliście, ale wcześniej nie miałam czasu albo gdy chciałam je skończyć to co chwile ktoś coś ode mnie chciał..Ostatni tydzień był zabiegany, dziś starzeję się o rok QwQ Wiecie robiłam tort, trwały przygotowania + jeszcze nauka, a w tym tygodniu mam pełno sprawdzianów..Q>Q Muszę jeszcze zrobić zaległe rysunki na zajęcia..:3 Usiądę na dachu i strzele słit obraz..x3 Tak więc życzę udanego poniedziałku..~<3 Baju! :D
We're going at it tonight tonight
There's a party on the rooftop top of the world
Tonight tonight and were dancing on the edge of the Hollywood sign
I don't know if I'll make it but watch how good I'll fake it
Its all right, all right, tonight, tonight...
We're going at it tonight tonight
There's a party on the rooftop top of the world
Tonight tonight and were dancing on the edge of the Hollywood sign
I don't know if I'll make it but watch how good I'll fake it
Its all right, all right, tonight, tonight...
- By Hot Chelle Rae
Mycha~
środa, 5 czerwca 2013
Mycha Druga.
Na razie nie mam czasu tu pisać, chodzę do szkoły i staram się mieć jeszcze lepsze oceny...Jestem zmęczona po dzisiejszym dniu, miałam polski, nauczycielka powinna brać leki na uspokojenie, tak się darła, że aż głowa mnie bolała..xD Cieszę się, że jutro mam na drugą godzinę i 4 lekcje, bo nauczycielek nie ma, będę wcześniej w domu. Wiecie z przyjaciółką się pogodziłam, cieszę się, bo było dla mnie męczące to wszytko..c: I przez ten deszcz łapie mnie mała depresja, ale to przejdzie jak zawsze się pozbieram. Chciałabym żeby przestał padać, bo ciągle jak wracam do domu jestem cała mokra i jeszcze te burze x.x Są też plusy, bo mam przyjaciół, którzy mnie wspierają i kolejny raz kiedy wstaję rano i myślę już dzisiaj na pewno nie idę!..>D Jednak ubieram się i przychodzę do szkoły..c: Nie mogę doczekać się piątku..xD
To jak na razie tyle..Baju! :3 Kolorowych~<33 I Mrówka też coś ucichła, ale pewnie w sobotę coś napisze..^^
Mycha~
To jak na razie tyle..Baju! :3 Kolorowych~<33 I Mrówka też coś ucichła, ale pewnie w sobotę coś napisze..^^
Mycha~
sobota, 1 czerwca 2013
Ughh... i łeb pęka ;3;
Hejo Wam...c:
Wybaczcie, ale jakoś dzisiaj nie mam nastroju i zbyt wiele nie popiszę... x.x I'm sorry... Really sory...
Obecnie zbyt wiele spraw na głowie i nie wiem, jak się z tym wszystkim uwinę.. Jeszcze, że muszę jakoś pomóc przyjacielowi, a nie mam pojęcia jak...
Chyba pójdę se poryczeć w poduszkę i pomyśleć nad tym wszystkim.. ^^"
No nie no, wróć... Blog miał być happy, więc wytnijmy tamto, nie ważne, co się dzieje, tutaj powinnam tryskać energią...
No to od początku...
No to od początku...
Hey, Hay, Hello wszystkim! *u*
Jak Wam minął dzionek? x3 Mi jakoś tak strasznie męcząco.. x.x Niby wstałam przez 12, ale siora męczyła już od 9 co godzinę kiedy wstanę, bo głodna.. =.=" Nie da mi pożyć, no nie da... T.T A śniadanie umie sama zrobić >.<No ale mniejsza, mimo, że nadal śpiąca to wstałam w końcu o tej 11:45.. >.> I mimo wspaniale się zapowiadającego dnia, bo nie było słońca (Yaaaaaaaaaaay! *__*), wszystko mi się skiepściło.. T.T Ale to nie ważne, trzeba być Happy :D I cały dzień umiliło mi iCarly i Victorius (Victoria znaczy zwycięstwo) xd
I tak już sobie myślę od środy, że powinnam iść do miasta do drukarni i wydrukować tekst i zdjęcia potrzebne mi na plakat na angola... Ale nie znam miasta, to sama nie pójdę.. xD A rodzice wrócą jutro, a nie wiem, czy wtedy jest otwarta... no cudownie.. ._. Eh, może koleżanka mi da wykserować... *-* Taak, poproszę to może się zgodzi ^^ Albo zadzwonię do niej x3
No i ten, ogółem to wszystko jest fajnie, cudownie i pięknie... no okay, okropnie xd Ale wolę się szczerzyć jak głupia do sera (Seeeeeeeeeer *-*) niż użalać nad sobą i ryczeć w poduszkę >3
A tak w ogóle, to ktoś mnie przytuli...? *-*
Czuję się taka samotna... xd
Kochana Mysia pozmieniała trochę bloga, mam nadzieję, że Wam się spodoba ^^
Okay, ja się będę żegnać, muszę dryndnąć.. xd
Baju i miłego wieczorku życzę! ^^
Ah, jeszcze jedno... Dzięki Mysia za to zdjęcie na dole i podpis xD Mówiłam, żebyś dała >D Chociaż tam się zmieścił :D
Mrówka ~
Subskrybuj:
Posty (Atom)