poniedziałek, 10 czerwca 2013

Pozytywka: Rozdział I, cz.1

Tak jak obiecałam dodaje opowiadanie..Eto miłego czytania~ :>


I

Był słoneczny dzień. Słonce przygrzewało okropnie, w końcu to pora letnia. Dziewczyna przez jedną z uliczek maszerowała ubrana w nietypowy strój owieczki. Ludzie wlepiali w nią wzrok, nie przejmowała się, była przyzwyczajona do dziwnych sytuacji, choć nie lubiła zwracać na siebie zbytniej uwagi. Mimo wszystko miała wrażenie, że ktoś ją bacznie obserwuje, rozglądnęła się, ale nie zauważyła nikogo podejrzanego, po chwili jednak spostrzegła, że na jednej z ławek jest czarnowłosy chłopak. Wbił w nią swój wzrok. Przez chwilę, przez głowę przeszły jej głupie myśli, że to jakiś erotoman czystej krwi. Strząsnęła lekko głową i nie zwracają uwagi na swoje głupie przypuszczenia, udała się dalej. Skręciła w wąską uliczkę między kamienicami. Niektóre były już opuszczone, zrujnowane, ale były też zamieszkane. Nowi właściciele remontowali je. Blondynka dobrze znała to miejsce, gdyż często bywała tu na spacerach. Uliczki były puste, żadnej żywej duszy. Ludzie powychodzili z domów do różnych miejsc w mieście. Usłyszała za sobą kroki, oglądnęła się i zobaczyła tego samego chłopaka z wcześniej. Myśli, że to jakiś niewyżyty zboczeniec wróciły. Przyśpieszyła kroku, ale nie było miejsca gdzie można było się schować. W końcu trafiła na klatkę schodową przy jednych z drzwi i za nią się ukryła. Brunet jednak nie zrezygnował i stanął po drugiej stronie schodów.
- I tak Cię widzę – chłopak roześmiał się. Blondynka wychyliła się za barierki
- Tak? - mruknęła mrugając swoimi niebieskimi oczyma. Mogła się mu teraz przyjrzeć. Był całkiem przystojny. Miał jasno brązowe oczy i ciemne, niemalże czarne włosy. Na jego twarzy widniał głupkowaty uśmiech. - Dlaczego za mną idziesz i czego chcesz?!
- Spokojnie. Chciałem się tylko przywitać – zrobił krok w jej stronę
- Żadna normalna osoba nie śledzi tyle drogi kogoś, żeby się przywitać – burknęła na niego, a on tylko wyszczerzył swoje białe zęby i spojrzał na nią zadziornie.
- Boisz się mnie?
- Nie. Gdybym się bała aż tak bardzo, to zamiast się tu schować uciekałabym na ślepo dalej – zmieszała się.
- Bez obaw! I tak bym Cię dogonił – uśmiechnął się wrednie.
- Wiedziałam, że gnają do mnie sami zboczeńcy – mrugnęła pod nosem. Według niej szczerzył się jak idiota, powinien reklamować pastę do zębów. Nie wydał się jednak niebezpieczny, więc wyszła z ukrycia.
- Co?
- Nic...
- Wypraszam sobie nie jestem żadnym zboczeńcem! - nadął policzki jak małe dziecko.
- Skoro słyszałeś to po co pytasz? - chłopak jednak w odpowiedzi na to się tylko roześmiał. Jego rozbawienie przebrały wibracje telefonu w kieszeni. Wyciągnął komórkę i chwilę patrzył na wyświetlacz.
- Przepraszam, muszę odebrać – odwrócił się do niej bokiem i wydał się być nerwowy. Niebieskooka ze względu na dobre wychowanie nie chciała podsłuchiwać o czym rozmawia, ale mimo wszystko ciekawość wygrała. Usłyszała jak mówi pod koniec konwersacji, że znalazł dziewczynę, ale dopiero zamierza wszystko jej wytłumaczyć. Zaczęła się zastanawiać dlaczego jej szukał, w końcu poza nią nikogo innego tu nie było. Brunet znów odwrócił się w jej stronę, chowając telefon do kieszeni. - Już..
- Ty..dlaczego mnie szukasz? - lekko zadrżała, kiedy jego wyraz twarzy minimalnie spoważniał.
- Spokojnie wszystko Ci opowiem od początku jednak to nie jest odpowiednie miejsce na rozmowę. Chodź, usiądziemy w parku albo w kawiarni. - skierował nieśmiało rękę w jej stronę.
- Zgoda tylko muszę się przebrać, bo tam w tym stroju będzie mi bardziej gorąco.
- A tak właściwie... - parsknął ze śmiechu pod nosem. Dlaczego masz strój owcy?
- W szkole było dziś przestawienie, a ja dostałam rolę owcy. Na moje normalne ciuchy koleżanka wylała sok wiśniowy, dlatego wolałam iść w tym – odparła lekko zawstydzona. - Wybacz...Pójdę się przebrać. Nie ruszaj się stąd – on kiwnął głową, a blondynka pobiegła prosto do kawalerki, w której mieszkała.
Brunet pogrążył się w swoich myślach. W końcu ją znalazł. Sięgnął do tylnej kieszeni i wyciągnął stare zdjęcie, na którym widniała dziewczyna. Stwierdził, że wyładniała. Różniła się od osoby na fotografii, ale i tak udało mu się ją rozpoznać. Usiadł pod jedną ze ścian kamienic, uśmiechając się blado i wpatrywał się w zdjęcie.
- Znalazłem ją...Matt – mruknął do siebie. - Była dla Ciebie wszystkim, a teraz...zostawiłeś mnie w trudnej sytuacji – westchnął i spojrzał na dwóch chłopców wychodzących z jednych drzwi kamienicy.


Mycha~


2 komentarze:

  1. Wah! Zaciekawiłaś mnie, naprawdę. Od początku interesująco, I like it :D
    Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej~.. Jak ciekawie.. *o* Bardzo dobre opowiadanie, ciekawa fabuła... 8D Czekam na ciąg dalszy~.. <3

    OdpowiedzUsuń